Jako kobieta nie do końca interesuję się sprawami samochodów – dla mnie zadaniem auta jest to, by ruszył i w jakiś sposób dojechał w miejsce, do którego mam zamiar się udać. Działanie samochodów osobowych to dla mnie kosmos, dlatego nie rozumiem fascynacji wielkimi samochodami ciężarowymi, którymi jeździ połowa moich męskich znajomych.

Doprawdy, trudno mi pojąć co może być przyjemnego w codziennej kilkunastogodzinnej, samotnej jeździe wielkim autem z jednego miejsca w drugie. Może jest to jakiś sposób dowartościowania własnej osoby? Ja zawsze gdy z oddali widzę zmierzający  w moją stronę wielki TIR, od razu zatrzymuję się na poboczu i czekam, aż on spokojnie obok mnie przejedzie. Podejrzewam, że takie zachowanie wskazuje na moje słabe umiejętności samochodowe, jednak ja naprawdę wolę chwilę poczekać niż ryzykować nieplanowany wjazd pod zawieszenie tira lub zepchnięcie do pobliskiego rowu.

Te wielkie samochody wyzwalają we mnie paniczny wręcz strach. Kiedyś jeden z kolegów pracujących jako kierowca we Włocławku, kierowca Włocławek, zaproponował, bym razem z nim udała się w krótką trasę do pobliskiego miasta, jednak nawet ona nie pozwoliła mi się pozbyć uprzedzenia do ciężarówek. Całą drogę siedziałam jak na szpilkach i czułam się bardzo niekomfortowo. Nigdy więcej!